Polska transkrypcja języka chińskiego
Z Wikipedii
główne: • Bopomofo (ㄅㄆㄇㄈ) albo Zhuyin zimu (chińska) • Pinyin (拼音, chińska znakami łacińskimi) • Jaworski-Jabłoński (polska) • Wade-Giles (angielska) • Othmar-Lessing (niemiecka) • Vissière albo EFEO (francuska) • Palladiusz (Палладий, rosyjska cyrylicą) •
pomniejsze: • Gwoyeu Romatzyh (chińska literami łacińskimi) • Harbińska (polska) • Gawlikowski (polska) • Yale (amerykańska) • Haenisch (niemiecka) • Piasek (niemiecka) • włoska • esperancka • czeska • węgierska • chorwacka •
Polska transkrypcja języka chińskiego - fonetyczna transkrypcja języka chińskiego na alfabet łaciński w sposób najbardziej zbliżony do polskiej wymowy.
Jej prekursorem był Michał Boym, który podczas pobytu w Chinach opracował latynizację chińskiego bardzo zbliżoną do polskiej wymowy. Istniało wiele mniej lub bardziej udanych przybliżeń, najważniejszym była jednak polska transkrypcja pisma chińskiego (1934) sinologów Jana Jaworskiego i Witolda Jabłońskiego.
Ponieważ polska publiczność otrzymuje informacje o Chinach głównie w oparciu o zagraniczne źródła, polskie pesudo-transkrypcje popularne wywodzą się z angielskiego, z rosyjskiego, niemieckiego czy francuskiego. Nie istnieje pisownia ujednolicona, co sprawia, że w literaturze popularnej i w prasie jest wiele bałaganu w kwestii pisowni nazw własnych i słów chińskich.
Spis treści |
[edytuj] Transkrypcja Jaworskiego-Jabłońskiego
Transkrypcja opracowana przez twórców polskiej sinologii Jana Jaworskiego i Witolda Jabłońskiego i opublikowana w Roczniku Orientalistycznym w 1934 r., stosowana odtąd konsekwentnie przez większość polskich sinologów - w publikacjach w języku polskim - m.in. przez Janusza Chmielewskiego, Tadeusza Żbikowskiego, Aleksego Dębnickiego, Mieczysława J. Künstlera. Oparta była na kompromisie między transkrypcją francuską Vissière'a a transkrypcją niemiecką Lessinga i Othmara, w zasadzie bez uwzględniania transkrypcji Wade'a i Gilesa.
- Specyfiką tej transkrypcji, podobnie jak transkrypcji francuskiej (oraz opartej na kompromisie między Wade'em-Gilesem a Vissièrem niemieckiej transkrypcji Haenischa, którą w Polsce stosował Franciszek Tokarz), jest rozróżnianie XVII-XVIII-wiecznej wersji etymologicznej spółgłosek, które we współczesnym języku chińskim uległy zmiękczeniu przez i lub ü: k- i ts- (pinyin: j-), k'- i ts'- (pinyin: q-) oraz h- i s- (pinyin: x-). Z punktu widzenia współczesnego języka chińskiego, taki sposób zapisu jest zatem archaizujący, np. Pekin - zamiast Beijing.
- Wymowa chińska nie rozróżnia spółgłosek dźwięcznych od bezdźwięcznych (z grubsza: p = b), ale odróżnia spółgłoski nieprzydechowe od przydechowych (p jest zdecydowanie różne od p’, wymawianego jak "pch"). Angielski odróżnia je, ale tylko jako allofony pozycyjne (p staje się p na początku lub na końcu słowa). Stąd można powiedzieć, że my mamy problem większy od Anglików (anglofonów), chąc oddać fonetykę języka chińskiego. Z drugiej strony chiński odróżnia "sz" (pinyin: sh) od "ś" (pinyin: x), "cz" i "cz'" (pinyin: zh i ch) od "ć" i "ć'" (pinyin: j i q) itd., stąd my mamy mniej problemów od Anglików.
Polska transkrypcja - oskarżana jest przez niektórych o wprowadzanie zamętu w nazewnictwie. Tymczasem każde bezrefleksyjne stosowanie i mieszanie ze sobą różnych systemów transkrypcji powoduje zamęt - wszystko jedno, czy miesza się ze sobą transkrypcję polską i stosowaną bezrefleksyjnie jakąś transkrypcją angielską (za prasą zachodnią), czy polską i pinyin (coraz powszechniejszą), czy nawet jeszcze jakieś inne (zob. niżej: pseudo-transkrypcja z rosyjskiego). Faktycznie transkrypcja polska wprowadza tylko element tradycji do transkrypcji chińskich nazw i jej prawidłowe odczytanie jest tylko kwestią niezbyt długiego treningu. Stawia ona jednak polskiego odbiorcę w sytuacji konieczności opanowania równolegle innego systemu, coraz powszechniejszego, dlatego większość polskich autorów przechodzi dziś na transkrypcję pinyin. Jej opanowanie również wymaga wysiłku, ale jest ona jednolita w większości publikacji sinologicznych na świecie (poza Taiwanem, gdzie konsekwentnie nie używa się "wynalazku" Chin komunistycznych, jakim jest pinyin, w zamian używając transkrypcji Wade'a i Gilesa).
[edytuj] Spolszczanie pinyinu
Próbę spolszczenia transkrypcji pinyin przedstawia Krzysztof Gawlikowski [1]. Stosował ją przez wiele lat ok. 1970-1990.
O innych próbach zobacz w artykule głównym: Hanyu Pinyin.
[edytuj] Transkrypcja harbińska
W cytowanym wyżej artykule w Roczniku Orientalistycznym omówione są dwie wersje tzw. transkrypcji harbińskiej (w oryginale: "charbińskiej"), stosowanej przez Polaków osiadłych w mieście Harbin na przełomie XIX i XX wieku, a opartej w pewnej mierze na transkrypcji rosyjskiej.
[edytuj] Wade-Giles po polsku
Spolszczona wersja anglojęzycznej transkrypcji Wade-Gilesa jest bardzo rzadko stosowana przez polskich sinologów. Praktycznie trudno podać jakiś przykład jej stosowania. Spośród polskich sinologów jedynym, który w polskojęzycznych tekstach konsekwentnie używa transkrypcji Wade'a i Giles'a, jest Roman Malek, ale używa zawsze transkrypcji ścisłej, a nie "spolszczonej",
[edytuj] Transkrypcja rosyjska po polsku
Zob. główny artykuł: System Palladiusza.
Znakiem rozpoznawczym tej pseudo-transkrypcji jest występowanie nie istniejącej w języku chińskim głoski "ń". Bierze się ona stąd, że w rosyjskiej transkrypcji Palladiusza, "нь" jest używane do zapisu głoski "n", podczas gdy "н" reprezentuje "ng", czyli n tylnojęzykowe. W ten sposób wzięło swój początek polskie słowo "żeń szeń" - od rosyjskiego "женьшень". Tymczasem słowo w transkrypcji pinyin jest zapisywane jako "renshen" i jest wymawiane z grubsza jako"żen-szen".
Innym minusem rosyjskiej transkrypcji jest użycie "в" do zapisu dźwięku oddanego w piyinie jako "w" i czytanego - z angielska - jako niezgłoskotwórcze "u", obce językowi rosyjskiemu.
Kompletnym nieporozumieniem jest spolszczanie niektórych afrykat, jak np. "цз" na "cz", które w rzeczywistości powinno być wymawiane jako "dz"; albo "чж" na "czż" (wymowa "dż").
[edytuj] Problemy z opracowaniem polskiej transkrypcji
- Do najważniejszych problemów należy oddanie w polskim zapisie dźwięków, które w naszym języku nie występują, np.
- ü - najbliższe niemieckiemu "ü"; błędem transkrypcji Jaworskiego-Jabłońskiego jest zapisywanie tego z nagłosowym "j", które jest niewymawiane.
- ng - "n" tylnojęzykowe, np. "Huang";
- e - gardłowe "e", np. "Huang He";
- Drugim problemem pozostaje oddanie przydechu, czyli jakby lekkiego "ch" po spółgłosce. Do tej pory polscy autorzy radzili sobie z tym problemem na następujące sposoby:
- użycie apostrofu, jak w transkrypcji Jaworskiego-Jabłońskiego czy Wade'a-Gilesa (np. "ts'in", "p'u" itd.);
- dopisanie litery "h" lub dwuznaku "ch", pomniejszoną czcionką w górnym rejestrze, np. czhung, czchung;
- pominięcie przydechu, co upraszcza zapis, ale w ten sposób np. różnica między "tsin" (wym. cin) a "ts'in" (ćchin) przestaje być widoczna;
- użycie transkrypcji pinyin, transkrypcji niemieckiej czy rosyjskiej, w których głoski przydechowe są oddawane poprzez litery oznaczające w językach europejskich głoski bezdźwięczne, a bezprzydechowe - poprzez litery oznaczające głoski dźwięczne. Np. "p" oznacza głoskę z przydechem, a "b" głoskę bez przydechu (coś pośredniego między polskimi "p" i "b").
- Trzecim problemem jest 'zapisywanie dyftongów i tryftongów, np.:
- Zapożyczone z transkrypcji zachodnich (angielskich i francuskich, także pinyin) stosowanie -ao zamiast -au jest źródłem błędnego czytania dwusylabowego nazwiska "Mao" jako ma-o, zamiast poprawnie jako mau.
- Podobnie zapis z półsamogłoskowym -u- przed samogłoską powoduje czytanie wielosylabowe, np. "Hua Kuo-feng" czytane jest hu-a ku-o feng, zamiast poprawnie "hła kło-fę".
- Wreszcie sylaby z "-ui" należy wymawiać jak -łej, a nie jak są wymawiane popularnie: z -uj. Tego problemu Jaworski-Jabłoński uniknęli tylko w przypadku sylaby (pinyin:) "hui", zapisując ją huei, ale tylko po to, by uniknąć wulgaryzmu (bo (pinyin:) "shui" zapisują już szui).
- Mniejszy problem sprawia dwugłoska "-ou", wymawiana jak oł.
- Czwartym problemem jest używanie (anglosaskiego) "w" dla zapisu niesylabicznego "u-" w nagłosie sylaby, czytanego przez Polaków jak ang. "v", a nie jak ogólnopolskie "ł". Przed "-u" można by je w ogóle pominąć, bo się go nie wymawia, tak jak pomija się niewymawiane (pinyin:) "y" przed "-i" (użycie tych znaków w pinyin ma charakter ortograficzny, nie ortofoniczny) i pisać "u-wei", jak pisze się "i-king". Co do użycia przed innymi samogłoskami, to można sie nie przejmować, pamiętając, że np. w zapożyczeniach z chińskiego w wietnamskim ten dźwięk najczęściej przechodzi w "v", i jak "v" oddają go zarówno Czesi, jak i Węgrzy czy nawet (bardzo fonetycznie zapisujący nazwy obce) Chorwaci.
- Ostatnim problemem jest zapis tonów. Najczęściej są one pomijane we wszystkich transkrypcjach na świecie, poza tzw. pełnym pinyin (użycie systemu 4-5 znaków diakrytycznych, "akcentów") oraz transkrypcją Gwoyeu Romatzyh (i tekstami specjalistycznymi, gdzie zapisuje się je albo przy pomocy cyfr 1-4, lub 0-4, lub 1-5 w górnym indeksie [np. system Wade'a i Gilesa, system Haenischa], albo przy pomocy systemu akcentów, innych niż w transkrypcji pinyin [transkrypcja EFEO Vissière'a]]].
Pinyin także wprowadza nieewidentne zapisy: "-ong" wymawiane jak ung, "-ian" i "yan" wymawiane jak "-jen" itp.
[edytuj] Najczęściej stosowane obecnie rozwiązanie problemu
W większości publikacji sinologicznych w Polsce używana jest obecnie transkrypcja pinyin.
Wady: dla przeciętnego Polaka jej poprawna wymowa wymaga treningu, np. jak prawidłowo czytać "x", "q" itd. Wobec rosnącej w Polsce popularności j. angielskiego, prawidłowe odczytanie pinyinu wymaga odrzucenia "angielskiej" maniery wymowy. Pisownia w pinyinie (np. Mao Zedong) ma mniej wspólnego z angielskim, niż pisownia w transkrypcji Wade'a-Gilesa (Mao Tse-tung), którą wielu użytkowników błędnie uznaje za "polską".
Zalety: podanie nazw w pinyinie ułatwia przeszukiwanie zagranicznych źródeł (w większości jest on już standardem), a także chińskich słowników (jw.). Istnieją dwa wygodne systemy zapisu tonów (tzw. "ptaszki" lub cyfry), sensownie rozwiązano także problem zapisu przydechu.
W nazewnictwie geograficznym Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych zaleca stosowanie zapisu pinyin (lub, o ile istnieją, tradycyjnych nazw polskich - egzonimów) dla większości nazw, wyjątek jest zrobiony dla nazewnictwa z obszaru Tajwanu, gdzie dopuszczono stosowanie transkrypcji pinyin i Wade-Giles'a. Zapis w pinyin od wielu lat jest również standardem używanym we wszelkich polskich mapach i atlasach (w tym atlasach szkolnych).