Zamek (powieść)
Z Wikipedii
Zamek (Das Schloß) to jeden z najbardziej tajemniczych utworów Franza Kafki. Powieść ta jest ostatnią częścią tzw. Trylogii samotności (Ameryka, Proces, Zamek). Prace nad nią Kafka rozpoczął w 1922 roku, ale dzieło to, podobnie jak Ameryka i Proces, nie zostało dokończone. Treść ostatniego rozdziału Kafka przekazał podobno Maxowi Brodowi (ten przynajmniej tak twierdził), ale chyba nigdy nie dowiemy się, jak było naprawdę. Brod był również osobą, która po śmierci Kafki po raz pierwszy wydała Zamek.
[edytuj] Treść
Głównym bohaterem powieści jest tajemniczy K., o którym niewiele możemy dowiedzieć się z samego tekstu. Przybywa nie wiadomo skąd do nieznanej wioski, by tam podjąć pracę geometry; nie znajduje jednak zrozumienia wśród miejscowej ludności. K. jest obcy we wsi i nie zna reguł postępowania jej mieszkańców. Wkrótce orientuje się, że nic we wsi nie może się stać bez zgody władcy zamku, kontrolującego życie wsi przy pomocy urzędników. Podstawowym wątkiem dzieła są starania K., by dostać się do unoszącego się nad wioską tytułowego zamku w celu uzyskania zezwolenia na osiedlenie się w wiosce, co okazuje się zadaniem niemalże niewykonalnym. Akcja nie znajduje rozwiązania, co nie powinno dziwić ze względu na niedokończony charakter tego dzieła, ale również z tego powodu, iż większość tekstów literackich Kafki to fragmenty.
[edytuj] Znaczenie
Na temat historii Zamku można by napisać kilka osobnych grubych tomów. Powieść tę uważa się za najtrudniejszy do odszyfrowania utwór Kafki. Niektórzy badacze są nawet zdania, że jego zinterpretowanie nie jest możliwe, bo tak chciał sam autor pisząc to dzieło. Całą lawinę interpretacji wprawił w ruch Max Brod swoim posłowiem do pierwszego wydania Zamku, w którym wysunął tezę, iż Proces miałby jakoby ilustrować karę Boską, a Zamek jego łaskę. Później do słowa doszli egzystencjaliści, socjologowie, psychoanalitycy itd., a cały spór trwa do dzisiaj i pewnie będzie trwał po wieki. Jeśli chodzi o polską recepcję Zamku, to trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż większość polskich czytelników widzi w nim ciąg dalszy Procesu jako krytyki biurokracji, co jest przekonaniem błędnym, bowiem badacze są zgodni, iż przedstawiona tutaj biurokracja to tylko cieniutkie wieczko, pod którym kryje się prawdziwa głębia utworu.